niedziela, 21 lutego 2016

04

Brak komentarzy:
5 sierpnia 2016 roku wspólnik Harry’ego Stylesa – Niall Horan – został znaleziony martwy. Sąsiad Horana zadzwonił na policję, kiedy idąc na spacer z psem przechodził obok jego domu i poczuł obrzydliwy zapach. Podejrzewają aktywność leku, a nie morderstwo.
Horana znaleźli tydzień po znalezieniu ciała z wyrytą różą i poderżniętym gardłem. Niall Horan jest obecnie pochowany w Mullingar, w Irlandii blisko swojej rodziny – fragment biografii Harry’ego Stylesa napisanej przez Gretchen Quinn. Biografia opublikowana w 2017 roku.
~~~~~*~~~~~~
Everly była wkurzona. Harry uśmiechnął się, a Nick śmiał, co jeszcze bardziej ją denerwowało. Jej dłoń piekła jak cholera.
– Czy to wszystko na co się stać, kochanie? – zapytał zadowolony z siebie dupek, uśmiechając się cwaniacko. – Bo mogę zrobić coś o wiele gorszego.
Everly uniosła brwi i starała się ukryć drżenie rąk.
– Ach, tak? Zamierzasz uderzyć mnie na środku sali w szkole podstawowej? – założyła ręce na klatkę, fałszywie udając pewną siebie. – Miłej zabawy, gnijcie w więzieniu za przemoc domową.
Na te słowa, jego niesamowicie zielone oczy rozszerzyły się, a jego jabłko Adama poruszyło się lekko, gdy przełknął ślinę. Zaskoczona Everly przyglądała się mu. Jego postawa zmieniła się z defensywnej na bardziej... smutną. Tak, taka właśnie była. 
Harry spojrzał z apatią.
Everly jednak dalej była wkurzona.
– Mysłałaś, że miałem zamiar... – odchrząknął i spojrzał na własne stopy. – Ja, um, nie uderzę cię, ani żadnej kobiety. Nie jestem aż takim dużym dupkiem.
Obok nich uroczy pięciolatek, jak ktoś woli to - Nick, zakrył rączkami usta.
– To bardzo złe słowo – powiedział stłumionym głosem.
Harry zachichotał pod nosem.
– Jedziesz do domu, Nick? – dziewczyna kucnęła naprzeciw niego.
Chłopiec z szopą kręconych, blond włosów pokręcił głową, ściskając w ręku zieloną krędkę. Harry spojrzał na nią. Jakie pięcioletnie dziecko wraca samo do domu?
– Mama powiedziała, że będzie z powrotem w…w środę chyba.
Everly zmarszczyła brwi i zamrugała kilka razy. Usłyszała, jak Harry wstaje z fotela. Jego kroki dały jej znać, że odchodzi. Wreszcie.
– Znasz swój adres? – zapytała, siadając na ławce.
To były małe stoliki. Kolana miała prawie przy brodzie, ale nie przeszkadzało jej to. Naprawdę.
Nicolas nie miał jak dotrzeć do domu, a Harry odszedł. Miała mieszane uczucia na ten temat.
– Tak, tak myślę.
– Znasz numer telefonu swojej mamy?
Nicolas wysunął dolną wargę, a jego oczy zeszkliły się.
– Czy to znaczy, że mama mnie nie kocha, bo nie powiedziała mi swojego numeru telefonu?
Everly szybko wzięła go na kolana. Chłopiec wciąż ściskał w ręce kredkę.
– Nie, nie, nie. Ona wciąż cię kocha, Nicolas. Chcę tylko wiedzieć rzeczy, które pozwolą mi bezpiecznie odwieźć cię do domu.
Nicolas pociągnął noskiem i jeszcze bardziej się skulił.
– Tata pracuje i będzie późno.
– Co…
– Mam numer jego mamy – głęboki, znajomy głos rozległ się obok.
Everly nienawidziła faktu, że ucieszyła się na jego obecność. Dlaczego jego oczy były tak piękne…tak pięknie jej znane. Z jednej strony Harry był dla niej odrażający, a z drugiej jej serce było szybciej.
– Biuro mi dało – dodał.
– Moja mama? – Nicolas z nadzieją zeskoczył z kolan Everly i stanął naprzeciwko Harry’ego. Jego twarz była na poziomie jego pasa. Nawet niżej. Widząc to, Harry cofnął się i kucnął, aby patrzyli sobie w oczy.
– Kto najczęściej zabiera cię do domu, młody? Twoja mama?
Chłopiec pokręcił główką i chwycił kredkę nieco mocniej. Oczy Harry’ego też były zielone. To był ulubiony kolor Nicka.
­– Pani Smithwell albo pan Nobel. Tatuś mówi, że będzie po mnie, ale pan Nobel przyjeżdża, gdy tatuś nie może.
Oczy Harry’ego złagodniały. Everly stopiło się serce.
To był chaos, naprawdę.
– I tata robi to za każdym razem? – zapytał, chwytając jedną z rąk Nicolasa, która była o wiele mniejsza.
Myślał, że ona tego nie zauważyła, ale zrobiła to.
– Tak.
Harry sięgnął po kluczyki do samochodu.
Harry

 — On jest dupkiem, wiesz o tym?
 Nicolas spojrzał na swojego idola z dużymi oczami, starając się nie płakać. Ponieważ duzi chłopcy nie płaczą nad małymi rzeczami. Jak na przykład, gdy twoja mama znika, a tata nie płacze.
 — On jest dupkiem i musisz mu to powiedzieć, jasne?
 Nicolas skinął głową, bo wiedział, że Harry był trochę przerażający, kiedy się wściekał. I Styles i jego przerażające rymowanie. 
 Jego ręka się trochę spociła od trzymania tej kredki cały czas. I rym i jego czas, więc Nicolas wygrał życie. Z wyjątkiem faktu, że jego mama została utracona, a jego ojca to nie obchodziło.
 I to wszystko było wielkim bałaganem, naprawdę.
 — Czy mogę dostać coś do jedzenia? — zapytał, wciąż starając się nie myśleć nad tym, że Harry pozwolił mu usiąść na przednim siedzeniu.
 Było to najbardziej pożądane miejsce w samochodzie przez pięciolatka.
 Za szybą rozciągał się widok angielskiej wsi. Nicolas chciał to zobaczyć, ale niestety był zbyt niski, aby wyjrzeć przez okno.
 — Nie — Harry odpowiedział wprost, jadąc z jedną ręką na kierownicy, podczas gdy druga wylądowała na jego dolnej wardze. Nicolas zrobił to samo. — Zjadłeś w szkole.
 — Ale jestem głodny, Harry — jęknął, kopiąc lekko nogami.
 Nie miał zamiaru powstrzymywać swojego burzliwego temperamentu, to na pewno. Jeszcze nie, bynajmniej. — Umieram.
 — Nie umierasz.
 — Jesteś niemiły.
 — Jesteś irytujący.
 — Odwozisz mnie do domu, więc nie jestem aż taki irytujący — Nicolas zaprzeczył, siedząc prosto i patrząc na Harry'ego jego najlepszym gniewnym spojrzeniem.
 Starszy chłopiec po prostu odpuścił i pokręcił głową, nie patrząc na dziecko, które obecnie przebywało w fotelu po stronie pasażera.
 — Dlaczego nie odwwozi mnie do domu dziewczyna?
 Harry wzruszył ramionami i skręcił w ulicę, mając nadzieję, że dostanie od niego adres mamy, który powiedziała mu przez telefon. Była dość dziwna i miała okropny nosowy głos, który brzmiał, jakby miała katar. Trochę trudno uwierzyć, że urodziła to nieco uprzejme, słodkie dziecko obok niego.
 — Ponieważ ja zaproponowałem pierwszy. – położył rękę na policzku, który piekł go od uderzenia. – Ale jestem ładniejszy niż ona, więc lepiej ze mną.
– A dlaczego zaproponowałeś pierwszy?
To było dobre pytanie.
- Bo myślę, że jesteś smutny? Nie mam kurwa pojęcia, Nick.
Chłopiec uśmiechnął się, bo wolał jak do niego mówiono Nick, a nie Nicolas. Trzymał zielony pastel w rączce, ten który ukradł ze szkoły. Ich zielone oczy były dopasowane. Poza tym oczy Harry’ego wydawały się wyglądać jak jego mamy, a to dawało mu poczucie, że mama jest blisko.
Podjechali na osiedle… Okropne osiedle. Okiennice były pootwierane, rozwalone i przekrzywione. Nie było żadnego źdźbła trawy. Wszędzie brud. Frontowe drzwi pozostawiono otwarte, chociaż nikogo tam nie było. Okna były tak poobklejane kurzem, że wyglądały na nieprzezroczyste. Wyglądało to, jakby dom nie był używany od lat.
To wszystko to był bałagan, naprawdę.
– Czy to jest twój dom? – spytał Harry.
Zatrzymał się, ale silnik był włączony. Nicolas kiwnął głową i zaczął wydostawać się z samochodu. Harry był nieco rozdarty, lecz nie chciał tego okazać. Kiedy zapisywał się do tego projektu, wiedział, że te dzieci potrzebowały pomocy, ale nie wiedział, że było tak źle. Nick był czysty i wesoły, zachowywał się jakby problemu nie było. Więc dlaczego mieszkał tutaj?
– Cześć, Harry – pomachał swoją malutką rączką. Kiedy stanął na ziemi, Harry chciał ruszyć. – Zaczekaj! Chcę ci coś dać!
Potem podał Harry’emu zieloną kredkę, która była jak każda inna, ale nie dla Nicka. On uważał, że pastel był jak oczy Harry’ego. Styles zachowywał się tak jakby go to nie obchodziło, ale niestety, obchodziło. Nick pomyślał, że Harry był złym aktorem.
– Harry? – chłopiec szarpnął za swój tshirt.
– Co?
Spojrzał w górę na chłopaka. Denerwował się.
– Czy wrócisz jutro?
Harry otworzył usta, aby coś powiedzieć, lecz szybko je zamknął. Niektóre rzeczy lepiej przemilczeć.

Nick został sam, gdy czarny Range Rover odjechał. Starał się nie płakać, ale to było trudne, bo Harry nie wróci, a jego mamy nie ma. Nie miał nic do jedzenia oprócz filiżanki żelków. Nawet nie miał swojej zielonej kredki. Więc jak będzie pamiętał Harry’ego, skoro ten odszedł?

piątek, 12 lutego 2016

03

Brak komentarzy:
NOWE WIEŚCI: Pomocnik Harryego Stylesa został schwytany, mordercy szczęściu niewinnych osób w zeszłym tygodniu. Mężczyzna ma około dwudziestu lat, może mniej, brał udział w udział w pościgu policyjnym, wczoraj wieczorem około 23:10 po zobaczeniu ciała z czerwoną różą, ciało było zmiażdżone. Pościg trwał trzy godziny, ale nieznany wspólnik uciekł. Według doniesień świadków, mężczyzna jest bladym blondynem. Ma mniej więcej metr siedemdziesiąt, jest dobrze zbudowany. Jeśli widziałeś tego człowieka, którego opisano, zadzwoń pod numer {xxx-xxx} lub na pogotowie {9-9-9} - Oakwood Wiadomości lokalne.

Ostatniej nocy, pił. 
A dzisiaj rano obudził się z bólem głowy i brzucha w łóżku swojej siostry, nie mógł nic sobie przypomnieć z poprzedniej nocy. Poza faktem, że Liam go wlókł, gdy zobaczył jej zdjęcie. (??)
Dziewczyna, która nigdy nie wróci.
Rano po śniadaniu, po tym jak Harry zwrócił wszystko, co wczoraj zjadł, Mel przypomniała mu o jego dodatkowej pracy w szkole podstawowej. A Harry nienawidzi dzieci. I jego dziewczyna nie wróci, a on ma ból dupy, chory żołądek i Jess nigdy nie wróci. 

Ale to naprawdę w porządku, co tam.
No wiesz, pierdolić to.

— Jesteś takim kretynem — powiedziała, odchylając głowę i wlewając w siebie ostatnią krople soku pomarańczowego z kartonu. — Skoro nie lubisz dzieci, to po co się rejestrowałeś?
Harry włożył do ust kolejny kęs spalonych tostów, zanim odpowiedział.
— Bo albo to albo pomoc dla domu opieki, jako godziny pracy społecznej. — odparł, a Mel próbowała ignorować okruchy, które wylatywały z jego ust, gdy mówił. — Chociaż nadal uważam, że nie zasługuje na prace społeczne.
Melanie, która była na tyle uprzejma podzielić się z bratem swoim łóżkiem, potrząsnęła kubkiem i wstawiła go do zlewu. Prawdopodobnie zmyje to później. Prawdopodobnie. 
— To jest głupota. Kradłeś w sklepie i kłóciłeś się z policjantem, gdy założyli ci kajdanki. Owszem, zasługujesz. 
Chłopiec z bólem dupy i nigdy nie wracającą dziewczyną, przewrócił oczami i dokończył tosty. Pocałował policzek siostry, zgarnął klucze i ruszył w kierunku szkoły.

I Jess nigdy nie wróci.
Ale to jest w porządku.
No wiesz, pierdolić to.

— Chcesz kolor? 
Oczy Harry otworzyły się szerzej na wysoki ton głosu. Gdy jego ostrość widzenia poprawiła się, zobaczył małego chłopca z szopą blond kręconych włosów. Miał brązowe włosy oprawione w długie rzęsy, te oczy wpatrywały się w niego.
W swoich malutkich rękach trzymał dwie kredki i kawałek papieru, wszytko potrzebne do malowania.
— Nie chcę z tych ,— Harry poprawił się na krześle i dostosował swoją pozycję do pójścia spać. W pokoju było głośno, ale takie też były jego myśli, więc już się przyzwyczaił. 
Słodki chłopiec zaczął grzebać w szufladzie pełnej kredek, kiedy Harry zaczął ponownie zapadać w sen. W tym momencie poczuł klepnięcie w biceps.
— Ale zielony lubisz? — zapytał, pokazując Harry'emu zieloną kredkę zamiast niebieskiej. — A jeśli nie lubisz zielonej, to mamy pomarańczowy, różowy, czerwony i...
— Nie chcę kolorować, okej? — Chłopak z bólem dupy i nigdy nie wracającą dziewczyną, splunął, przeczesał włosy i znów zamknął oczy. — Wystarczy poprosić jednego z kolegów do zabawy z tobą i już.
— Ale... pani Fredrick powiedziała, że chcesz być moim przyjacielem, bo... nikt nie chce się ze mną bawić — odpowiedział chłopiec, wciąż dotykając ramienia Harry'ego, żeby go obudzić. — Nazywam się Nicolas. Możemy być teraz przyjaciółmi, skoro znasz moje imię? — Harry w końcu otworzył oczy, a Nicolas zdecydował, że jednak powinni być najlepszymi przyjaciółmi, ponieważ oczy Harryego były zielone i to był ulubiony kolor Nicolasa.

Tak ma być.

Harry otworzył usta, ale przerwał mu głos.
— Hej, Nicolas, jestem Everly.
Chłopak z bólem dupy i nigdy nie wracającą dziewczyną, przeniósł wzrok na nastolatkę, którą spotkał w klasie w poniedziałek. Mieli wtedy rozmawiając, ale żadne nie miało nic do powiedzenia. Siedział tam i po prostu udawał, że jest zainteresowany ścianami. 
Miała ładne oczy i była wysoka. 
— Sprawisz, że Harry będzie teraz moim przyjacielem? — Nicolas poprosił Everly, wskazując na Harry'ego. — Jego oczy są zielone, a to mój ulubiony kolor, więc musimy być przyjaciółmi. 
Dziewczyna, która też wtedy była zainteresowana ścianami, spojrzała na swojego partnera, widząc jego senne oczy i pozycję od niechcenia. Jak ona się w to wpakowała? W ubiegłym roku dostała dziecko tylko dla siebie i to było w porządku. Everly przeważnie pracowała sama. Nie dlatego, że nie mogła mieć partnera, tylko dlatego, że była niezależna. Tak działało jej się lepiej, skuteczniej. Ona nie potrzebowała partnera, takiego jak Harry.
— Będę twoim przyjacielem, Nicolas — powiedziała, a chłopiec wzruszył ramionami.
— Ale ja lubię Harryego.
Chłopak, o którym była mowa, uśmiechnął się triumfalnie.
— Ja nawet nie spróbowałem, a mnie kocha — zadrwił, szczerząc się do Everly. Wtedy właśnie ona uznała, że lubi jego dołeczki.Nie dlatego, że to Harry, ani nie tak po prostu, tylko dlatego, że są unikalne. 
— Czyli nawet nie próbowałeś się z nim bawić? — zapytała, wskazując na zamknięte kolorowanki i gry planszowe. Harry wzruszył ramionami i zamknął oczy. — Żartujesz teraz?
Chłopak, który pił w nocy, jego dziewczyna miała nie wrócić i miał ból dupy, otworzył jedno oko. Nicolas uśmiechnął się, ponieważ zielony to jego ulubiony kolor. 

Tak ma być.

— Nie. Jestem śmiertelnie poważny. — Oparł głowę na zgiętych rękach, opartych o stół. — Tylko mnie obudźcie, kiedy będziemy mogli iść.
Więc Everly uderzyła ręką w stół, a Harry od razu podskoczył. Nicolas się roześmiał, widząc zaskoczoną twarz Harryego, który zmarszczył brwi. Oczy miał szeroko otwarte i wyglądały na bardziej zielone niż zwykle... A zielony to jego ulubiony kolory, więc...
— Jaki, do cholery, jest twój problem?! — krzyknął Harry, zyskując uwagę całej stołówki. Przestrzeń była zaludniona małymi dziećmi i ich starszymi pomocnikami, którzy grali, biegali, opowiadali dowcipy. Ale teraz wszystko ucichło, a Jess miała nie wrócić, więc Harryego nic nie obchodziło.
— Moim problemem jest to, że nie pracujesz, a ja nie zamierzam dostawać dobrej opinii, za odwaloną za ciebie robotę. — Everly zniżyła głos, by nikt ich nie słuchał. — Jeśli nie chcesz tu być, to wyjdź. Albo upewnij się, że nie popełniasz błędu.

Tak ma być.
Harry był wkurzony, Everly była wkurzona, a Nicolas wciąż się śmiał, bo jego ulubionym kolorem był zielony. I dupa Harry'ego była obolała, nie wiadomo od czego, więc ta sytuacja była naprawdę gówniana. 
— Cholera, spokojnie. — Wstał z krzesła, aby stanąć z nią twarzą w twarz. Była o wiele wyższa, niż się spodziewał. Czubek jej głowy sięgał mu do nosa. — To nie jest dla pieprzonej klasy, więc nie mam jak zawieść. Jedyne co musisz zrobić, to pokolorować z dzieckiem, to nie jest wymagające.
— To jest dla klasy, pieprzony geniuszu — Everly kipiała ze złości. — Czytałeś w ogóle pakiet informacyjny? — Harry pokręcił głową. — Mamy na przemian dawać mu zajęcie, takie korepetycje na własną rękę. Więc jeśli mam robić to za ciebie, to mam przejebane. Rozumiesz?
Chłopak, który ma ból dupy i nigdy nie wracającą dziewczynę, zacisnął zęby.
— Więc chyba masz przejebane, księżniczko. Bo mój policjant mówi, że robię tyle, co trzeba. 
Tego dnia, w połowie lunchu, Harry dostał w twarz od dziewczyny.
A Nicolas się śmiał, bo to wszystko to był bałagan.