piątek, 12 lutego 2016

03

NOWE WIEŚCI: Pomocnik Harryego Stylesa został schwytany, mordercy szczęściu niewinnych osób w zeszłym tygodniu. Mężczyzna ma około dwudziestu lat, może mniej, brał udział w udział w pościgu policyjnym, wczoraj wieczorem około 23:10 po zobaczeniu ciała z czerwoną różą, ciało było zmiażdżone. Pościg trwał trzy godziny, ale nieznany wspólnik uciekł. Według doniesień świadków, mężczyzna jest bladym blondynem. Ma mniej więcej metr siedemdziesiąt, jest dobrze zbudowany. Jeśli widziałeś tego człowieka, którego opisano, zadzwoń pod numer {xxx-xxx} lub na pogotowie {9-9-9} - Oakwood Wiadomości lokalne.

Ostatniej nocy, pił. 
A dzisiaj rano obudził się z bólem głowy i brzucha w łóżku swojej siostry, nie mógł nic sobie przypomnieć z poprzedniej nocy. Poza faktem, że Liam go wlókł, gdy zobaczył jej zdjęcie. (??)
Dziewczyna, która nigdy nie wróci.
Rano po śniadaniu, po tym jak Harry zwrócił wszystko, co wczoraj zjadł, Mel przypomniała mu o jego dodatkowej pracy w szkole podstawowej. A Harry nienawidzi dzieci. I jego dziewczyna nie wróci, a on ma ból dupy, chory żołądek i Jess nigdy nie wróci. 

Ale to naprawdę w porządku, co tam.
No wiesz, pierdolić to.

— Jesteś takim kretynem — powiedziała, odchylając głowę i wlewając w siebie ostatnią krople soku pomarańczowego z kartonu. — Skoro nie lubisz dzieci, to po co się rejestrowałeś?
Harry włożył do ust kolejny kęs spalonych tostów, zanim odpowiedział.
— Bo albo to albo pomoc dla domu opieki, jako godziny pracy społecznej. — odparł, a Mel próbowała ignorować okruchy, które wylatywały z jego ust, gdy mówił. — Chociaż nadal uważam, że nie zasługuje na prace społeczne.
Melanie, która była na tyle uprzejma podzielić się z bratem swoim łóżkiem, potrząsnęła kubkiem i wstawiła go do zlewu. Prawdopodobnie zmyje to później. Prawdopodobnie. 
— To jest głupota. Kradłeś w sklepie i kłóciłeś się z policjantem, gdy założyli ci kajdanki. Owszem, zasługujesz. 
Chłopiec z bólem dupy i nigdy nie wracającą dziewczyną, przewrócił oczami i dokończył tosty. Pocałował policzek siostry, zgarnął klucze i ruszył w kierunku szkoły.

I Jess nigdy nie wróci.
Ale to jest w porządku.
No wiesz, pierdolić to.

— Chcesz kolor? 
Oczy Harry otworzyły się szerzej na wysoki ton głosu. Gdy jego ostrość widzenia poprawiła się, zobaczył małego chłopca z szopą blond kręconych włosów. Miał brązowe włosy oprawione w długie rzęsy, te oczy wpatrywały się w niego.
W swoich malutkich rękach trzymał dwie kredki i kawałek papieru, wszytko potrzebne do malowania.
— Nie chcę z tych ,— Harry poprawił się na krześle i dostosował swoją pozycję do pójścia spać. W pokoju było głośno, ale takie też były jego myśli, więc już się przyzwyczaił. 
Słodki chłopiec zaczął grzebać w szufladzie pełnej kredek, kiedy Harry zaczął ponownie zapadać w sen. W tym momencie poczuł klepnięcie w biceps.
— Ale zielony lubisz? — zapytał, pokazując Harry'emu zieloną kredkę zamiast niebieskiej. — A jeśli nie lubisz zielonej, to mamy pomarańczowy, różowy, czerwony i...
— Nie chcę kolorować, okej? — Chłopak z bólem dupy i nigdy nie wracającą dziewczyną, splunął, przeczesał włosy i znów zamknął oczy. — Wystarczy poprosić jednego z kolegów do zabawy z tobą i już.
— Ale... pani Fredrick powiedziała, że chcesz być moim przyjacielem, bo... nikt nie chce się ze mną bawić — odpowiedział chłopiec, wciąż dotykając ramienia Harry'ego, żeby go obudzić. — Nazywam się Nicolas. Możemy być teraz przyjaciółmi, skoro znasz moje imię? — Harry w końcu otworzył oczy, a Nicolas zdecydował, że jednak powinni być najlepszymi przyjaciółmi, ponieważ oczy Harryego były zielone i to był ulubiony kolor Nicolasa.

Tak ma być.

Harry otworzył usta, ale przerwał mu głos.
— Hej, Nicolas, jestem Everly.
Chłopak z bólem dupy i nigdy nie wracającą dziewczyną, przeniósł wzrok na nastolatkę, którą spotkał w klasie w poniedziałek. Mieli wtedy rozmawiając, ale żadne nie miało nic do powiedzenia. Siedział tam i po prostu udawał, że jest zainteresowany ścianami. 
Miała ładne oczy i była wysoka. 
— Sprawisz, że Harry będzie teraz moim przyjacielem? — Nicolas poprosił Everly, wskazując na Harry'ego. — Jego oczy są zielone, a to mój ulubiony kolor, więc musimy być przyjaciółmi. 
Dziewczyna, która też wtedy była zainteresowana ścianami, spojrzała na swojego partnera, widząc jego senne oczy i pozycję od niechcenia. Jak ona się w to wpakowała? W ubiegłym roku dostała dziecko tylko dla siebie i to było w porządku. Everly przeważnie pracowała sama. Nie dlatego, że nie mogła mieć partnera, tylko dlatego, że była niezależna. Tak działało jej się lepiej, skuteczniej. Ona nie potrzebowała partnera, takiego jak Harry.
— Będę twoim przyjacielem, Nicolas — powiedziała, a chłopiec wzruszył ramionami.
— Ale ja lubię Harryego.
Chłopak, o którym była mowa, uśmiechnął się triumfalnie.
— Ja nawet nie spróbowałem, a mnie kocha — zadrwił, szczerząc się do Everly. Wtedy właśnie ona uznała, że lubi jego dołeczki.Nie dlatego, że to Harry, ani nie tak po prostu, tylko dlatego, że są unikalne. 
— Czyli nawet nie próbowałeś się z nim bawić? — zapytała, wskazując na zamknięte kolorowanki i gry planszowe. Harry wzruszył ramionami i zamknął oczy. — Żartujesz teraz?
Chłopak, który pił w nocy, jego dziewczyna miała nie wrócić i miał ból dupy, otworzył jedno oko. Nicolas uśmiechnął się, ponieważ zielony to jego ulubiony kolor. 

Tak ma być.

— Nie. Jestem śmiertelnie poważny. — Oparł głowę na zgiętych rękach, opartych o stół. — Tylko mnie obudźcie, kiedy będziemy mogli iść.
Więc Everly uderzyła ręką w stół, a Harry od razu podskoczył. Nicolas się roześmiał, widząc zaskoczoną twarz Harryego, który zmarszczył brwi. Oczy miał szeroko otwarte i wyglądały na bardziej zielone niż zwykle... A zielony to jego ulubiony kolory, więc...
— Jaki, do cholery, jest twój problem?! — krzyknął Harry, zyskując uwagę całej stołówki. Przestrzeń była zaludniona małymi dziećmi i ich starszymi pomocnikami, którzy grali, biegali, opowiadali dowcipy. Ale teraz wszystko ucichło, a Jess miała nie wrócić, więc Harryego nic nie obchodziło.
— Moim problemem jest to, że nie pracujesz, a ja nie zamierzam dostawać dobrej opinii, za odwaloną za ciebie robotę. — Everly zniżyła głos, by nikt ich nie słuchał. — Jeśli nie chcesz tu być, to wyjdź. Albo upewnij się, że nie popełniasz błędu.

Tak ma być.
Harry był wkurzony, Everly była wkurzona, a Nicolas wciąż się śmiał, bo jego ulubionym kolorem był zielony. I dupa Harry'ego była obolała, nie wiadomo od czego, więc ta sytuacja była naprawdę gówniana. 
— Cholera, spokojnie. — Wstał z krzesła, aby stanąć z nią twarzą w twarz. Była o wiele wyższa, niż się spodziewał. Czubek jej głowy sięgał mu do nosa. — To nie jest dla pieprzonej klasy, więc nie mam jak zawieść. Jedyne co musisz zrobić, to pokolorować z dzieckiem, to nie jest wymagające.
— To jest dla klasy, pieprzony geniuszu — Everly kipiała ze złości. — Czytałeś w ogóle pakiet informacyjny? — Harry pokręcił głową. — Mamy na przemian dawać mu zajęcie, takie korepetycje na własną rękę. Więc jeśli mam robić to za ciebie, to mam przejebane. Rozumiesz?
Chłopak, który ma ból dupy i nigdy nie wracającą dziewczynę, zacisnął zęby.
— Więc chyba masz przejebane, księżniczko. Bo mój policjant mówi, że robię tyle, co trzeba. 
Tego dnia, w połowie lunchu, Harry dostał w twarz od dziewczyny.
A Nicolas się śmiał, bo to wszystko to był bałagan.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz